Nagrobek znaleziony w Gdańsku, niezwykły jak na tamte czasy, ma wyrzeźbiony wizerunek mężczyzny w kolczudze, hełmie, z tarczą i mieczem.
Średniowieczny cmentarz z 300 grobami
Przed rozpoczęciem budowy fundamentów archeolodzy z firmy ArcheoScan przybyli na miejsce, aby przeprowadzić badania przed rozpoczęciem jakichkolwiek prac. W pobliżu archeolodzy odkryli w zeszłym roku duży drewniany kościół o wymiarach 14×14 metrów w kształcie greckiego krzyża, który, jak podejrzewają, został zbudowany w 1140 roku, co czyniłoby go najstarszym w mieście.
Odkryli również małe domki wiejskie z XII i XIII wieku, a także średniowieczny cmentarz z prawie 300 grobami. Osiem z tych grobów było pokrytych kamiennymi nagrobkami, co sugeruje, że pochowani tam ludzie należeli do elity gdańskiego społeczeństwa
Na dużym nagrobku z wapienia wyrzeźbiono postać rycerza w kolczudze, hełmie, z tarczą i mieczem
Nie byli więc zaskoczeni, gdy natknęli się na dużą płytę z miękkiego wapienia z rzeźbą przedstawiającą rycerza w hełmie, kolczudze, z tarczą i mieczem, która pozostawała ukryta tuż pod lodziarnią. Była prawie godzina trzynasta w dniu 8 lipca, kiedy spod szpachli i szczotek pojawiła się czaszka. Następnie szczęka i kręgi szyjne.
„Mogę stwierdzić, że był to mężczyzna o krępej budowie ciała, w wieku powyżej 40 lat. Miał około 175 centymetrów wzrostu, może więcej” – zapewnia dr Aleksandra Pudło w komunikacie opublikowanym przez polską radę miasta. Ciało znajdowało się w prostokącie utworzonym z 23 kamieni polnych.
Zarówno czaszka, jak i kości były bardzo dobrze zachowane. Według wcześniejszych badań w średniowieczu był to średni wzrost mężczyzn w Gdańsku. Kobiety były średnio o 10 centymetrów niższe. Grób pochodzi z końca XIII i początku XIV wieku.
Nagrobek, pod którym był pochowany przez ponad 700 lat, jest cennym kamieniem wapiennym z Gotlandii. Ten szczegół wskazuje, że mężczyzna mógł być ważnym członkiem społeczności miejskiej w średniowieczu. Prace wykopaliskowe przyspieszyły z powodu groźby deszczu. Woda mogła nieodwracalnie uszkodzić szczątki.
Były to godziny niestrudzonej pracy pod presją czasu. „Sylwia, znowu dzwoni twój telefon! To pewnie mąż!” – krzyknął jeden z badaczy do Sylwii Kurzyńskiej z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. „Powiedz mu, że nie mogę teraz! Jestem w grobie!” – brzmiała lakoniczna odpowiedź. Nie można było stracić ani sekundy.
Niezwykły nagrobek był pęknięty, więc został przetransportowany do muzeum, gdzie obecnie jest konserwowany w czterech dużych fragmentach. Następnym krokiem będzie jego inwentaryzacja za pomocą oprogramowania 3D, analiza naukowa i prawdopodobnie próba szczegółowej rekonstrukcji.
Wyrzeźbiony wizerunek przedstawia rycerza odzianego w kolczugę od stóp do głów, w hełmie, z tarczą i mieczem. Polscy specjaliści uważają, że przedmiot ten jest dość wyjątkowy jak na tamte czasy, więc pod nim musiał być pochowany ktoś ważny i zamożny.
„Nagrobek, bardzo rzadki w Polsce w tamtych czasach, jest zaskakująco dobrze zachowany, biorąc pod uwagę materiał, z którego został wykonany, oraz fakt, że był zakopany przez wieki” – zapewnił rzecznik ArcheoScan. Archeolodzy żartowali, że można go nazwać Lancelotem z Gdańska.
Miasto zostało zdobyte przez krzyżaków jesienią 1308 roku. Znajomość dokładnej daty pochówku pomogłaby ustalić, czy był to ktoś, kto służył mieczem książętom pomorskim z dynastii Sobiesławów, czy też ktoś związany z Zakonem Szpitalnym Najświętszej Maryi Panny z Niemieckiego Domu w Jerozolimie.
„Być może ta zagadka nigdy nie zostanie rozwiązana, ale warto spróbować” – przyznają archeolodzy. „Chociaż nie znaleziono żadnych przedmiotów grobowych, wszystkie dostępne dowody wskazują, że zmarły był osobą o wysokiej pozycji społecznej, prawdopodobnie bardzo szanowanym i poważanym rycerzem lub dowódcą” – podsumowują.