Ekspert Greenpeace, Francisco del Pozo, wyjaśnia trudność tej sytuacji. Atlantyk w pobliżu Galicji stał się wysypiskiem odpadów radioaktywnych Europy. W latach 40. i 80. XX wieku wyrzucono tam 142 000 ton odpadów energetycznych. Tak twierdzi organizacja Greenpeace, której badania szacują tę ilość na 220 000 beczek. Nie wiedząc, co zrobić z odpadami, kraje znalazły rozwiązanie: zakopać wszystkie śmieci pod powierzchnią morza.

Kilka tygodni temu rozpoczęto projekt prowadzony przez francuski statek L´Atalante, który wyruszył na Atlantyk, aby spróbować ustalić ilość i skutki działania tych odpadów jądrowych. Najnowsze informacje wskazują, że zlokalizowano 3000 beczek z odpadami jądrowymi. Jeśli przyjąć dane Greenpeace, stanowi to zaledwie 1,3% całkowitej ilości odpadów zakopanych w pobliżu Galicji.

Francisco del Pozo, koordynator kampanii przeciwko paliwom kopalnym w Greenpeace, wyjaśnia Infobae España stanowisko organizacji. „Sytuacja się pogarsza, zawartość pojemników ulega degradacji, powodując większe zanieczyszczenie” – ostrzega specjalista, mówiąc o pilnej potrzebie podjęcia działań.Może Państwa zainteresować:Amerykanka mieszkająca w Hiszpanii wyjaśnia jeden z „cudów” tego kraju: „Przez całe życie nie spróbowałam tego”.

Jednak biorąc pod uwagę ilość wykrytych odpadów, pojawia się wątpliwość, czy uda się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Opcja wydobycia ich na powierzchnię wymaga podjęcia różnych wcześniejszych kroków i nie ma nawet gwarancji, że będzie wykonalna. Ponadto po wydobyciu z morza należałoby znaleźć dla nich miejsce składowania.

Lata składowania

W 1938 r. przełomowe odkrycie naukowe miało szereg konsekwencji, które zmieniły bieg historii. Odkrycie rozszczepienia jądrowego doprowadziło do wykorzystania energii jądrowej przez różne mocarstwa. Miało to jednak poważną wadę: co zrobić z odpadami.

W tej sytuacji wiele krajów zdecydowało się na wykorzystanie Rowu Atlantyckiego. W latach 1949-1982 Belgia, Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Holandia, Szwajcaria i Szwecja wyrzucały odpady nuklearne do oceanu, około 400 kilometrów od wybrzeża Galicji. Obecność beczek wypełnionych odpadami nuklearnymi zaczęła mieć negatywny wpływ na środowisko morskie.

Francisco del Pozo wyjaśnia, że w kolejnych latach zaczęto obserwować „pośrednią reakcję poprzez mięczaki, skorupiaki lub ruchy prądów”, powodującą pojawienie się „reaktywnych nukleotydów na powierzchni”. Jednak dopiero protokół londyński z 1996 r. położył kres tej praktyce. Przez prawie 40 lat kraje te mogły bezkarnie wyrzucać swoje odpady.

W 1981 r. galicyjski statek rybacki i jego dzielna załoga „upolowały” jeden z takich statków, który pozbywał się odpadów nuklearnych, umożliwiając powstrzymanie tej naturalnej katastrofy. Dzięki kontaktowi z Greenpeace kapitan, jego trzech marynarzy, dziennikarz Manuel Rivas i dziewięć innych osób wyruszyło na poszukiwanie holenderskiego transportowca, aby uchwycić moment, w którym wyrzuca on beczki do morza.

W sierpniu 1982 r. Greenpeace zorganizował wyprawę statkiem Sirius, dzięki czemu udało się uzyskać nowe zdjęcia tych wyładunków. Operacja ta doprowadziła do zaprzestania działalności przez Holandię, a następnie przez pozostałe kraje. Dziesięć lat później podpisano konwencję zakazującą tej praktyki.

Wyprawa francuskiego statku

Tego lata rozpoczęła się francuska wyprawa oceanograficzna, której celem jest ocena stanu Rowy Atlantyckie. Pierwotnym celem jest zdobycie wiedzy niezbędnej do podjęcia decyzji. Javier Escartín, kierownik badań na pokładzie statku oceanograficznego L’Atalante, wyjaśnił, że robot podwodny zlokalizował ponad 3000 beczek po zbadaniu obszaru o powierzchni 140 kilometrów kwadratowych.

Misja obejmuje pobranie próbek z dna morskiego, takich jak woda, osady i organizmy, do analizy. Przeprowadzane są również badania za pomocą radaru i sonaru, które pozwolą na wyróżnienie istotnych obszarów i nagromadzeń odpadów w określonych częściach dna morskiego.

Rada Bezpieczeństwa Jądrowego (CSN) zapewniła, że w oceanicznych wodach wokół Galicji nie ma „znaczących poziomów” promieniowania. Jednak niektóre organizacje lub ugrupowania polityczne, takie jak Podemos, wskazują, że należy przeprowadzić dogłębne badania, wątpiąc w wnioski CSN.

Specjalista Greenpeace wyjaśnia, że „Unia Europejska, która obejmuje wszystkie kraje, które wyrzuciły tam odpady, musi zająć się tym problemem na szczeblu europejskim, zarówno pod kątem odpowiedzialności, jak i monitorowania i oceny. Należy przeprowadzić bardziej szczegółowe badania niż te przedstawione przez CSN”.

Problem bez rozwiązania?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Postęp technologiczny lub przełomowe odkrycie mogą całkowicie zmienić każdą teorię. Jednak na razie wydaje się, że rozwiązanie jest jeszcze dalekie. Greenpeace szacuje całkowitą ilość odpadów nuklearnych na 220 000 beczek i 140 000 ton, co oznacza, że do tej pory operacja L’Atalante zlokalizowała 1,3%.

Francisco del Pozo wyjaśnia, że bardzo trudno jest zdecydować, co zrobić z odpadami, ale zanim dojdzie do podjęcia tej decyzji, należy szczegółowo poznać sytuację. „Domagamy się, aby przeprowadzono badania, uznano to za problem pierwszego rzędu, sporządzono mapę całego obszaru i inwentaryzację” – relacjonuje.

Nie potrafię powiedzieć, czy mamy rozwiązanie” – przyznaje ekspert. „Należy poszukać rozwiązania, które zapewni najwyższy poziom bezpieczeństwa. Jedną z opcji byłoby usunięcie ich stamtąd, z całym ryzykiem, jakie się z tym wiąże, ponieważ trzeba by wydobyć z tych głębin częściowo zużyte pojemniki. Mogłoby to stanowić większe zagrożenie niż cokolwiek innego. Problem jest więc ogromny” – wyjaśnia Pozo.

Według Greenpeace problem leży u samych korzeni: w energii jądrowej. Zapytany o rolę organizacji, Pozo wyjaśnia, że poza żądaniem przeprowadzenia badań i podjęcia działań przez UE i CSN, „należy przypomnieć społeczeństwu, że obecnie następuje postęp w dziedzinie energii jądrowej, a nie wiadomo, co zrobić z odpadami. Kiedyś zostały one wrzucone do morza, ale teraz nadal znajdują się na lądzie, w basenach obok elektrowni jądrowych”.

Javier Escartín, lider wyprawy, w wywiadzie dla National Geographic wyraził pewien spokój i pozytywne nastawienie. „Obszar zrzutu znajduje się na wodach międzynarodowych, ponad 600 km od Finisterre i na głębokości ponad 4000 metrów” – twierdzi geolog morski. Według Escartína dotychczasowe badania sugerują, że „nie ma żadnego wpływu”. Przypomina jednak, że „kampania jeszcze się nie zakończyła, a ostateczne wyniki analiz próbek będą dostępne dopiero kilka miesięcy po jej zakończeniu”.

By mila

Cześć! Nazywam się Mila i jestem autorką artykułów z praktycznymi poradami, by ułatwiać codzienne życie i inspirować innych.